Po drugiej stronie zwierciadła.

Tutaj wszystko jest możliwe miedzy naszymi postaciami, ale nie wlicza sie do wątku głównego.

Cassunia wparowała na łąkę rozglądając się dookoła. Właśnie się obudziła i wyobrażała sobie ( nieświadomie) ze goni ja wilczyca. Wdrapała się na drzewo i krzyczała : Pomocy!

Kaimi wkroczył na polanę i spojrzał na krzyczącą dziewczynę
-Tu nic nie ma!-Zawołał i dla zabawy wprawił wodę w drzewie w ruch,przy odrobinie szczęścia dziewczyna zleci i się ocknie

No i masz Ci los. To coś co śmie zwać sie Cassie spadło z drzewa.... A raczej z niego wyfrunęło ukazujac białe skrzydła.
- Co do cholery?!

-Do cholery ja-Powiedział elf podchodząc do niej powoli-Musiałaś brać coś naprawdę mocnego skoro widziałaś wilki

Stanęła na ziemi, jednak czując zagrożenie skrzydeł nie chowała. Przyglądała się uważnie, spokojnie.
- Nie bo wilki do cholery... - uśmiechnęła się lekko. A raczej wykrzywiła twarz. Gładziła dłonią skrzydła. Znów marzyła o stanie uwielbienia. Chciała powrócić do łask Boga, ale było już za późno...

-Im wyżej latasz tym boleśniejszy jest upadek-Stwierdził elf nie zmieniając wyrazu twarzy-A gdy już spadniesz na ziemię możesz robić co chcesz bo niżej już nie upadniesz...no chyba,że wleziesz na drzewo-Kąciki ust elfa zadrgały choć oczy pozostały martwe

- Upadrek nie jest boleśniejszy. - odrzekła po chwili - To tylko stan mentalny. To tylko mysl. Świat otaczjacy nas jest tylko iluzją. Niczym więcej. Jeśli masz dość siły mentalnej i potrafisz jej używać w tym świecie możesz absolutnie wszystko. Nie ważne co to będzie... - spłonęła rumieńcem. Rozgadała sie, a to była tajemnica Boga. Kurwa - Co do czego zapomnij o tym co teraz mówiłam. - odrzekła twardo wypinając dumnie pierś. Chciała odlecieć, ale tak nie wypadało.

-Mój lud zna ten sekret gdyż tajemnice życia zgłębiamy od tysiącleci,jednakże lepiej nie mówić tego głośno,mimo,że My nie mamy Boga wolimy nie drażnić cudzych-Skinął głową-Jeżeli moje towarzystwo Cię męczy,śmiało rozwiń skrzydła i odejdź wraz z wiatrem

Zmarszczyła brwi.
- Nie mam skrzydeł. - skłamała. Co do czego nie mógł wiedzieć kim była. A jeśli uważał ja za Anielicę, to przynajmniej nie mógł wiedzieć, ze jest Upadłą. A nawet jej zachowanie do tego nie przybliżało.
Bawiła się palcami, wyłamując je. Nie miałaby gdzie odlecieć. Nie miała domu, a mimo to jednak zbytnio nie przejmowała się sposobem bycia. Zdała sobie sprawę, ze gdy komuś mówiła "idę do domu." to słowo "dom" było tylko pustym słowem. Westchnęła.
- Twój lud nie powinien wiedzieć o tej tajemnicy , elfie. - dało sie wyczuć w jej wypowiedzi chłód, dumę, zażenowanie i poniekąd ironie. Co poradzi na to, ze jest wredną suką? No właśnie. Nic. Elfa jednak urazić nie chciała. Wydawał się miły, a co do czego to tylko do jego rasy żywiła dość głęboko zakorzeniona niechęć.

{ Kuźde! Post dłuższy niż moje fabularne xd)

Elf pokręcił głową niemal się uśmiechając
-Każdy elf zna ten sekret lecz nie każdy się do tego przyznaje,każdy kto może żyć tysiące lat nie starzejąc się w końcu pojmuje takie rzeczy,a co do skrzydeł-Oczy elfa zabłyszczały-Jestem elfem i mam dość wrażliwe zmysły,a zapach piór jest dość wyraźny,choć dziwnie zniekształcony...a może jesteś Harpią?-Zapytał lekko rozbawiony-Chociaż one raczej nie grzeszą urodą w przeciwieństwie do Ciebie

Co do czego po ustach Cassandry błądził uśmiech. Zapomniała jak to jest sie usmiechać? Grzeszy urodą? Jakby wiedział czym ona jeszcze grzeszy. Lekko rozbawiona po dłuższym namyśle coś postanowiła. Coś co nie podobało się nawet jej samej.
- Pióra są schowane. One są czystą materią i po prostu przywołuję skrzydła kiedy mi sie żywnie podoba. - nagle jej buty okazały się mega fascynujące - Nie, nie jestem Harpia. Harbia to hybryda. To czyste zło. Coś co nie ma prawa istnieć. Jestem czystej rasy. - powiedziała tylko usmiechając się cynicznie, jednak dalej nie podniosła spojrzenia w oczy elfa. Co to to nie.

( wiesz że i tak w fabule się nie poznali? Tutaj nic nie wlicza się do wątku głóniego, wiec mogę tutaj zrobic coś czego w fabule bym nie zrobiła xD. Na przykłąd wjechać na jednorożcu ^^)

Amira zaczęła błądzić po łące. Nagle zauważyła jakiegoś chłopaka z dziewczyną, a ta wydawała się jej dziwnie znana... No, ale nic. Tutaj chyba wszystko jest możliwe, nieprawdaż? Rana na policzku jeszcze się nie zagoiła. W końcu postanowiła podejść do towarzystwa. Co też w końcu zrobiła.

Wywróciła oczami. No tak. Jej prawa dłoń automatycznie powędrowała ku sztyletowi, ale miała inny pomysł.
- Hybryda przylazła? - zapytała z szelmowskim uśmiechem na twarzy.

Elf spojrzał na nowo przybyłą
-Ona nie wy brała takiego losu-Stwierdził w końcu-Tak jak my nie wybraliśmy swojego,ja musiałem uciekać od swego ludu,ona jest poniewierana przez takich jak ty...a ty sama zostałaś strącona...tak-Lekki uśmiech zabłąkał się na jego twarzy i szybko zniknął-Rozpoznałem ten zapach,nuta czystej energii która towarzyszy upadkowi "stamtąd",lecz nie przeszkadza mi to,jesteśmy kim jesteśmy i mimo,że każde jest innej rasy w jednym się nie różnimy,każde z nas gdzieś jest wybrańcem


(Wiem o tym,ale ja nie lubię patatajać na jednorożcach,a w grze może się jeszcze poznamy ^^)

Prychnęła. Wybrańcem? Kowalem własnego losu?! No świetnie.
- Nie chcę Was martwić, ale słodka idiotka poszła w kąt gdy przyszła ta tutaj. - i wskazała palcem na Amirę - Co do czego jeśli Wam zalezy mogę zmienic się w zwyrodniałą sukę....

-O co ci do cholery jasnej chodzi?-Amira nie chciała by Tawnia ją znowu doprowadzała doszłu. Tylko spokojnie... I w końcu włosy pojaśniały. Spojrzała na Tawni dużymi oczami i powiedziała.-Nie idź. Czemu mi nie przebaczysz?

( Jakoóż, ze wszystko jest tu możliwe...)

Cassandra spojrzała na nią swoimi jeszcze większymi oczami.
- No dobra. - prychnęła - Ale to ostatni raz. - no i na powrót była słodką idiotką i tyle, a może nie do końca?

Amira na poczatku nie mogła wierzyć własnym uszom.-Seryjnie?! -Była tak szczęśliwa, że aż rzuciła się Tawnie na szyje.(xP)

Jeff wszedł na polanę i głośno zagwizdał. Po chwili przybiegł jednorożec, a ten go dosiadł (xD). Z daleka zauważył towarzystwo. Podjechał więc do nich, pokazując swoje idealnie białe zęby. ^^

Uśmiechnięta wampirzyca wbiegła na polanę śpiewając . Co do czego zauważyła zmieszane twarze ludzi.
- Yyyy. Zaciech na mordzie i idziemy dalej?

Jeff zobaczył dziewczynę., a ta powiedziała-Zaciesz na mordzie i idziemy dalej?-Chłopak zastanowił się chwilkę. Przyjrzał się nowo przybyłej i powiedział-I to rozumiem!

Amira rozejrzała się po towarzystwie z wyrazem WTF? na twarzy. Bo seryjnie zaczęła nie nadążać.xD

Odgarnęła rudo-fioletowe włosy do tyłu i usiadła pod drzewem.
- Towarzystwo ;pierwsza klasa. - wytknęła jęzor i obserwowała twarze zebranych

Amira puściła oczko do rudzielca. -I to się nazywa moja krew Miki-powiedziała do bff. -A reszta co jak jakieś kłody stoi, siedzi i yy... ujeżdża-spytałą.